"Każdą zdradę można pięknie wytłumaczyć."
- Elżbieta I Wielka Tudor

poniedziałek, 21 listopada 2011

poród

"Nudny, męczący dzień. Nie wiem, co robię, nie wiem, co piszę, nie wiem, czy to, za czym tęsknię jest realne, czy nie. Nie wiem, czy dalej za tym tęsknić, czy zostawić samemu sobie, nie wiem, czy wyprzeć się tego, urodzić to, wypchnąć z siebie i wyrzucić tak, jak każda wyrodna matka, nie zasługująca na to miano by to zrobiła.

Otóż nie. Jeśli rodzę, to część mnie rodzę, a jednocześnie coś zupełnie innego niż ja. Czyli to już powinno wzbudzić moją ciekawość. Czyli, że tak, czy inaczej, będę o tym myśleć. Gdzieś to będzie obecne. Jestem matką, czyli ciąży na mnie obowiązek ciąży. Nosiłam w sobie, urodziłam, muszę dbać i opiekować się tym, co trzymam w rękach. Tym, co wyszło ze mnie, czyli moją własną częścią, a jednocześnie tym, co jest całkowicie nie poznane.

W takim razie, jest to tak, czy inaczej mój obowiązek. Czyli nie mogę tego porzucić. Nie bez wyrzutów sumienia. Nie mogę sobie odpuścić. Bo to, co istnieje we mnie jest moją integralną częścią, nawet wtedy, kiedy z siebie to wyrzucę.

Nie mogę się tego pozbyć."



Wciąż tak uważam.